poniedziałek, 18 kwietnia 2011

Plener.

Wczoraj byłam z Krzychem i Łajzą na plenerze. Najpierw miałam iść sam na sam z Łajzą, ale Krzychu się na chama przyczepił. xD Łajzowy specjalnie się ogolił! O.o

Ok przemilczmy czekanie na przystanku...




Wysiedliśmy na Halembie 1-go maja. Od razu weszliśmy do lasu i spacerek. Nasz cel- stacja Shell. :D
W lesie natrafiliśmy na kilka ławek i ręcznik koło jednej z nich, to dziwne. ;P
Szliśmy na pradę długo...zastanawialiśmy się nad tym jak przejść na drugą stronę autostrady. Zobaczyliśmy rułę. Pomysł! Przejdziemy przez nią, ale była tam woda.
Poszliśmy dalej i natrafiliśmy na drugą, suchą. Tędy przejdziemy! Byliśmy niedaleko Shell, więc ruszyliśmy dalej. Byliśmy już przy stacji, narodził się problem, jak przejdziemy przez ogrodzenie? Rozwiązanie Łajzy...przejść górą. Ja i Krzychu byliśmy przeciwko temu. Po długim namawianiu poszłam z nim, Krzychu został. Bałam się, że ogrodzenie mnie nie utrzyma...nie jestem najlżejsza. Jakimś cudem udało mi się! Górka była stroma, jakoś sobie poradziliśmy z nią, ci tirowcy się na nas gapili. xD Zeszliśmy bezpiecznie. Kupiliśmy die paczki chipsów, Marsa, chusteczki. Gdy racaliśmy Krzychu zadzonił do mnie, że chce nam zrobić zdjęcie.



Potem znowu wspinaczka, ale był kolejny problem. Jak wejdziemy na górę? Łajza zauważył luz w siatce i przeszedł pod nią. Ja tuż po nim, czułam się jak kobieta kot.;d
Przysiedliśmy w lesie i zjedliśmy chipsy. Ruszyliśmy w kierunku ruły. Cyknęliśmy kilka zdjęć w rurze...i przeszliśmy przez nią. Ale emocje. ;d





Po drugiej stronie znaleźliśmy grill i postanowiliśmy zrobić przerwę.

Niema już o niczym pisać, bo nic się nie działo, Poza tym że spotkaliśmy dzika! :D


Aparat mi się zepsuł. :(
Potem Łajza do mnie przyszedł na lody...bananowe. ;p Matka dała nam kanapki...mam nadzieję, że nic mu po nich nie jest...
Pola bardzo go lubi, bo pozwolił jej zjeść ostatnią kanapkę. Kazał mi zrzucić trochę lodów na podłogę, by się poczęstowała. Pola jest już jego. ;p

Inne...







Brak komentarzy: