poniedziałek, 18 kwietnia 2011

Monopoly Party.

CD.

No... wyprostowałam włosy. Pozostało mi tylko ubrać się, więc wygoniłam go z toalety. Kiedy już wyszłam z toalety zadzwoniła Julia, potem Krzychu i Ewa. Impreza się zaczęła. Wszyscy zasiedli przy stole w kuchni. Postanowiliśmy zrobić galaretkę i bitą śmietanę. Łajza już obeznany  mojej kuchni, prawie wszystko sam przygotował, a do galaretki dolał trochę syropu malinowego. W międzyczasie ja i Krzychu poszliśmy do ECO, kiedy ubieraliśmy buty zapytał mnie, czy to dobry pomysł, żeby zostawić ich tam samych, odparłam, że im ufam.

Kupiliśmy chrupki bekonowe, popcorn, oranżadę dwie czekolady, budyń i grysik. ;d Gdy wróciliśmy otworzył nam Łajza, bo nie mam kluczy do domu. Od razu zapytałam, czy chata stoi, czy kuchnia stoi. Powiedział, że tak i że mam jego słit focie w lustrze zrobione moim aparatem. Weszłam na górę i wszystko stało, jak przedtem. Przeniosłam komputer do dużego pokoju, wraz z tabletem i grą Monopoly. Rozłożyliśmy się i gra się zaczęła.
Strasznie się wkurzałam, bo stawali na moich polach i mi o tym nawet nie powiedzieli. W tym czasie Łajza mnie rysował na Paincie, a także martwą naturę, tj. martwy płód. Ewa nie miała praktycznie żadnych pól, a i tak wszyscy jej płacili, oni grać nie umieją! xD Przed grą Krzychu przygotował bardzo dobry popcorn. Podoba mi się to, że czują się jak u siebie. :) Potem zrobiliśmy fajrant, bym mogła w końcu nauczyć Łajzę grać  Macao Masters. Przyłączyła się do nas Julia, graliśmy w otwarte karty. W międzyczasie Krzychu zrobił sobie zakupiony budyń, mnie grysik, a Łajza poprosił, a raczej kazał mu zrobić dla siebie zestaw małego chemika (czyt. zupkę chińską).
Mam to udokumentowane, dla wytrwałych. ;P
Warte:
7.54s
9.08s. ;d
[prześlę później, bo się załadować nie chce.]

Potem już niestety nie wznowiliśmy gry. Postanowiliśmy obejrzeć jakiś film. Padło na jakiś horror, nie pamiętam tytułu, coś o czarownicach. Krzychu i Łajza tak wystraszyli Julię, że to była magia po prostu...
Oglądaliśmy a tu nagle internet nam się wyłączył. Ktoś tam powiedział, że jesteśmy odizolowani od świata, patrzymy a tu Julia coś cyka w telefonie. xD

Postanowiliśmy się pobawić prezerwatywą. Potem sprzątaliśmy, bo rodzice przyjechali. Galaretkę zjedliśmy pod koniec, była bardzo dobra, śmietana też została zjedzona. Wszyscy się rozeszli, Łajza mi obiecał, że zrobi sobie półnagą focię w moim kiblu...czekam...
Rodzice nie byli źli. :)













Brak komentarzy: