piątek, 29 kwietnia 2011

...^.^

Witam, wiem, że dawno nie pisałam. Kilka osób się upominało o bloga, więc postaram się to nadrobić, choć ciężko będzie.

W poniedziałek [18 kwietnia] nie byłam w szkole, szłam do lekarza, oczywiście szpana we wsi moimi cudnymi włosami. xD We wtorek pani o nas zapomniała na historii sztuki i przyszła pod koniec lekcji, była zajęta szkolnymi sprawami. W czwartek już było wolne! <3<3<3  A...w środę spotkałam się z Patrysiem (plener). Cholernie się zmienił, ma inny głos (już niestety), GODO, śpiewa jakieś hymny Legii. Porobiłam kilkanaście fotek. Usiedliśmy na schodach i rozmawialiśmy, po jakiś dwóch godzinach rozeszliśmy się do naszych domów.

Julia poprosiła mnie o pomoc  konkursie fotograficznym, "pierwsze oznaki wiosny". Zrobiłam zdjęcie, pomyślałam, że oddam je Julii, ale kiedy je zobaczyłam na komputerze...zakochałam się...było to na prawdę piękne zdjęcie...! Nie dałam jej go. :P

We czwartek Postanowiłam wywołać kilka zdjęć, takich, do których mam i będę mieć sentyment. Wybrałam się z Julią, wywołałam. To powyższe zdjęcie, oraz dwie fotografie Kamy wyszły po prostu bosko! <3

Przyszła Ewa, z czarnym brystolem o który ją poprosiłam i postanowiłam przykleić na niego zdjęcia. Wyszło cudnie. :)

W piątek miałam iść z mamą na zakupy, a potem zrobić zdjęcia z Julią na jej konkurs. Dowiedziała się, że Ea i Łajza też planują wycieczkę do Plazy, więc postanowiliśmy się przez przypadek spotkać. Nic nie kupiłam. Matka dała ni stówę na zakupy i pojechała z ojcem, a ja z nimi zostałam. Pochodziłam trochę po Plazie i wróciliśmy. Dłuższą chwilę pogadaliśmy. Łajza poszedł do domu a ja, Ewa i Julia poszłyśmy do lasu robić zdjęcia. Wróciłyśmy do Łajzy po mangę i weszłyśmy na chwilę pooglądać zdjęcia. Skończyliśmy i gadaliśmy do 22.00. W sobotę...święta...Szłam z Julią do kościoła święcić jaja. Potem do niej weszłam i dostałam czekoladę od jej mamy. :)
Następnie poszłyśmy do mnie pograć, później do Łajzy przyciąć nieco zdjęcia.
Oni tam się bawili w Photoshopie, a ja usiadłam na łóżku...wygodne było, więc pozwoliłam się tam zdrzemnąć. Jakoś czas minął.
W niedzielę...dużo się działo, nie chcę o tym pisać. Powiem tylko, że pod koniec dnia było ciekawie, bo spotkałam się z Łajzą i Ewą, potem poszli do mnie i oglądaliśmy Titanica. Te piękne stroje! <3
Dwa piękne momenty...jak Jack rysuje Rose i jak są w tym samochodzie.

We wtorek pojechałam na plener. Hotel był na prawdę piękny, miejscowość też...mili ludzie i pyszne jedzenie. o tym napiszę później, bo jest jak dla mnie późno...

Brak komentarzy: